Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.

czwartek, 20 grudnia 2012

W poszukiwaniu zagubionego sensu

Okładka książki Nikołaj i Bibigul 

Nikołaj i Bibigul

Dmitrij Strelnikoff


Wydawnictwo: W.A.B.
Liczba stron: 328








Dmitrij Aleksandrowicz Strelnikoff to rosyjski pisarz oraz poeta, tworzący również w języku polskim. Urodził się w 1969 roku w Ałma-Acie, a więc jeszcze w Kazachskiej Socjalistycznej Republice Radzieckiej. Jest absolwentem Zaocznej Szkoły Matematycznej na Uniwersytecie Moskiewskim im. Łomonosowa, ponadto ukończył edukację w zakresie biologii środowiskowej na Uniwersytecie Warszawskim. W stolicy Polski mieszka na co dzień. Na koncie ma już kilka powieści, w tym książkę Nikołaj i Bibigul.

Nikołaj i Bibigul, której tytuł na pierwszy rzut oka kojarzy się z Mistrzem i Małgorzatą, to z pewnością lektura nietuzinkowa. To historia o bolesnym i rozczarowującym powrocie do miejsca narodzin, wędrówce do krainy, w której zostawiło się szczęśliwe dzieciństwo oraz wspomnienia. To także opowieść człowieka zagubionego, który próbuje odnaleźć siebie we współczesnym świecie, zdefiniować swoją tożsamość. To także zapis żmudnych starań odszukania miejsca, do którego pragnie się wracać, które można nazwać domem. Całość utrzymana jest w dychotomicznej konwencji, wedle której rzeczywistość przeplata się z marą, złudzeniem, czy też sennymi majakami. Co ciekawe, oba światy zdają się istnieć na tak samo solidnych fundamentach.

Główny bohater powieści to Nikołaj Mienszykow, zamożny, nieco zmęczony życiem, trzydziestopięcioletni rosyjski biznesmen, prowadzący codzienną egzystencję w Moskwie oraz Paryżu. W dniu urodzin otrzymuje od ojca intrygujący prezent – list od swojego dziadka, zawierający wskazówki, co do położenia rodzinnego skarbu. Nikołaj postanawia spełnić ostatnią wolę swojego przodka i odszukać skarb. W tym celu udaje się do Ałma-Aty, stolicy Kazachstanu, miasta, w którym urodził się oraz spędził młodość. Jest to pierwsza wizyta Nikołaja w Kazachstanie od momentu upadku Związku Socjalistycznego Republik Radzieckich. Mienszykow szybko przekonuje się, że Ałma-Ata z jego wspomnień diametralnie różni się od tej obecnej: zmieniły się nazwy ulic, zmieniła się architektura miasta, w którym dominują Kazachowie, działający swoim zachowaniem na nerwy Nikołaja niczym płachta na byka. Mienszykow z trudem może przełknąć gorzką pigułkę świadomości, że oto Ałmaty, dawna twierdza Wierny, stolica Rosyjskiego Siedmiorzecza, założona przez przodka Nikołaja, Piotra Mieszykowa zarządzana jest przez Kazachów, uchodzących w opinii Nikołaja za nieokrzesanych pastuchów oraz prostaków. Gorycz, niedowierzanie oraz przejmujące odczucie zaprzepaszczenia to jedyne wrażenia, które początkowo towarzyszą Nikołajowi w wędrówce po rodzinnym mieście.

Spacery po Ałmatach nie należą do doświadczeń przyjemnych. Problemy z odnalezieniem grobów dziadka oraz babci, okupacja rodzinnej kamienicy przez wariatkę, język kazachski rozlegający się dookoła, nie usposabiają Nikołaja przyjaźnie do stolicy nowego kraju, Kazachstanu, który podobnie jak inne republiki, wyrósł na gruzach Związku Radzieckiego. Nikołaj odczuwa coś na wzór urażonej dumy kolonizatora, stąd świadome lekceważenie Kazachów, pogardliwy stosunek do wszelkich nowości, wprowadzonych po opuszczeniu kraju przez Rosjan. Dominującym uczuciem jest mimo wszystko zagubienie. Nikołaj czuje się obco w mieście, w którym przyszedł na świat oraz spędził swoje dziecięce lata.

Na szczęście Nikołaj nie przybył do Ałma-Aty, aby w nieskończoność rozpamiętywać swoją młodość. Zresztą już wkrótce szara rzeczywistość wywróci się do góry nogami, a Mienszykow przeżyje niezwykłą przygodę, która zupełnie zmieni jego podejście do życia. Wszystko za sprawą tajemniczej pary młodych Kazachów, pięknej Bibigul oraz jej enigmatycznego towarzysza, Abyza. Oboje zdają się egzystować na własnych, ulegających ciągłej zmianie prawach. Ich byty wymykają się ludzkiej zdolności postrzegania, sprawiają wrażenie zjaw, które okrutnie zabawiają się z Nikołajem oraz jego życiowymi dramatami. Trudno jest określić, czy Bibigul oraz Abyz w ogóle istnieją, czy nie są przypadkiem wynikową ciężkich przeżyć Nikołaja, projekcją jego umęczonego mózgu. Być może wszystkie rozmowy prowadzone z dwójką owych niechcianych towarzyszy to tylko sen? Sprytnie prowadzona narracja nie pozwala jednoznacznie określić, czy obracamy się w kręgu ułudy, czy też realnych wydarzeń.

Ów po części fantastyczny świat, reprezentowany przez Bibigul oraz Abyza zostaje skonfrontowany z doczesnym życiem Nikołaja, w którym dominowała przede wszystkim rutyna oraz przewidywalność. Mienszykow, jak niemal każdy szanujący się biznesmen prowadził całkiem poukładaną egzystencję, z zaplanowanymi wcześniej spotkaniami, umówionymi kolacjami, etc. Nie było tu miejsca dla przypadku, ponieważ kolejne zdarzenia, były wynikiem wcześniejszych działań, tak, że całość zamykała się w ramach logicznego schematu. Szok wywołany przez Bibigul oraz Abyza jest tym większy, że rzeczywistość, którą reprezentują, zdaje się nie mieć sztywnych ram, jest płynna, kapryśna i zmienna, co wywołuje u Nikołaja uczucie zagubienia. Sytuacja, w której Mienszykow nie potrafi jasno potwierdzić zachodzących faktów, w której nie można zaufać percepcji zmysłów, budzi lęk oraz grozę. Wynika to oczywiście ze świadomości utraty kontroli nad biegiem wydarzeń. Nikołaj nie ma wyboru i musi pozostać bierny niczym drewniany konar niesiony nurtem rzeki.

Wydaje się, że Bibigul oraz Abyz, Kazachowie, a więc osoby reprezentujące nacje, z którą Nikołaj nie chce mieć nic wspólnego, są pewnego rodzaju głosem sumienia, czy też moralnym drogowskazem. To dzięki nim młody Mienszykow uświadamia sobie, jak pustą i bezcelową prowadził do tej pory egzystencję. Świat, w którym dominującą wartością jest pieniądz, wyznacznikiem sukcesu oraz powodzenia – udane transakcje, przynoszące krociowe profity, okazuje się zaskakująco kruchy, gdy przyjdzie mu zmierzyć się z surową oraz dziką przyrodą. Nikołaj przebywając na szorstkim łonie natury przeżywa swoiste katharsis. Krępowane emocje, tłumione myśli, głęboko ukryte troski wreszcie wychodzą na powierzchnię, przynosząc ulgę oraz uczucie świeżości umęczonemu umysłowi. Można odnieść wrażenie, że to jest właśnie owym rodzinnym skarbem, którego początkowo Nikołaj nie potrafi pojąć. Widzi on jedynie materialną rzecz, nie dostrzegając równocześnie duchowej przemiany, która się w nim rozpoczęła.

Ważnym elementem fabuły jest przyroda, w odmętach której znajdzie się Nikołaj. Ma ona również znaczenie symboliczne, a stosunek Mienszykowa do niej zmienia się wraz zachodzącymi w nim przemianami. Tak więc wędrówka po suchej i spieczonej pustyni może być postrzegana jako podróż do przeszłości, żmudna wyprawa poprzez własne życie, które wiódł dotychczas Nikołaj. Dopiero niekończący się bezmiar piasku uzmysławia Mienszykowowi, kim do tej pory był. Podobnie jak pustynia, potocznie kojarzona z pustką, nicością, brakiem, żywot Nikołaja jawi się jako jałowy, próżny.

Nie zagłębiając się już dalej w meandry kolejnych rozdziałów, powiem tylko, że Nikołaj i Bibigul to naprawdę kawał dobrej prozy. Znakomita narracja, bardzo lekki język, malownicze opisy przyrody oraz wciągająca akcja, w którą wpleciony został również wątek miłosny, sprawiają, że książkę chłonie się w błyskawicznym tempie. Bardzo ciekawym zabiegiem, który podnosi atrakcyjność książki jest powrót do wydarzeń, które miały już miejsce i przedstawienie ich z punktu widzenia kolejnego bohatera. Dzięki temu, to naszkicowanego zarysu fabularnego dodawanego są kolejne elementy, które powoli formują się w wielobarwną oraz wielopłaszczyznową całość. Całość, która w odbiorze nie jest jednak najłatwiejsza, ze względu na możliwość wielu interpretacji. Mogę się założyć, że przy kolejnej lekturze książki, poczynimy kolejne spostrzeżenia, zauważymy rzeczy, które przeoczyliśmy za pierwszym razem.

Na koniec, można jeszcze pokusić się o tezę, że Strelnikoff, którego biografia w wielu miejscach jest bardzo podobna do życia Nikołaja, stara się ukazać człowieka współczesnego, przedstawiciela bogatej klasy średniej, kosmopolitę, który wszędzie czuje się jak u siebie, dla którego cały świat jest domem. Strelnikoff udowadnia jednak, że takie podejście jest jedynie mirażem, nabożnym życzeniem. Osoba pozbawiona korzeni, poczucia tożsamości narodowej, żyjąc wszędzie, nigdzie nie możne odnaleźć harmonii oraz spokoju ducha. Goniąc niespokojnie po świecie, pragnie jedynie odnaleźć samego siebie.

P.S. Książka do nabycia w księgarniach Matras za jedyne 9,90 zł. Polecam!


Wasz Ambrose



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)