Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.

środa, 12 czerwca 2013

Dawid Bieńkowski "Biało-czerwony", albo Jestem wielolicym demonem

 

Biało-czerwony

Dawid Bieńkowski

Wydawnictwo: W.A.B.
Seria: Archipelagi
Liczba stron: 300








Jestem wielolicym demonem
Sarmatą dumnym rozmarzonym
Pije zdrowie nie mrużąc powiek
Przestępca, alkoholik - Polak katolik!

W tej krótkiej zwrotce piosenki Żywiołak autorstwa polskiej kapeli folkowej Żywiołak, zawarta jest niemal cała istota postawy Polaka - Sarmaty, którego to postać zdaje się dominować w historii naszej Ojczyzny na przestrzeni ostatnich kilkuset lat, będąc z nią nierozerwalnie powiązaną grubą pajęczyną tradycji. O tym, jak wypada zestawienie typowo męskiego myślenia o świecie, będącego spadkiem właśnie sarmackiego mitu w konfrontacji z nowoczesnością, reprezentowaną w tym przypadku głównie przez kobiecość, która coraz zuchwalej próbuje sobie znaleźć miejsce we współczesnym społeczeństwie, traktuje książka Dawida Bieńkowskiego pt. Biało-czerwony. Bieńkowski, na co dzień psychoterapeuta, to także interesujący współczesny pisarz (rocznik 1963), który ma całkiem sporo do powiedzenia w kwestii naszej ojczyzny oraz zachodzących w niej zmian, będących wynikiem ustrojowej transformacji. Bieńkowski ma już na koncie powieść pt. Nic (2005), która w ciekawy sposób przedstawia nam spojrzenie pisarza na przeobrażenia, jakie dokonały się w Polsce po ’89 roku. Rozczarowanie zastanym obrazem zmian, krytyka dzikiego, polskiego kapitalizmu, bezduszność i okrucieństwo nowego, demokratycznego, a więc pozornie bardziej ludzkiego systemu tworzą całkiem spójną i udaną lekturę, której pewnego rodzaju kontynuacją jest książka z 2007 roku, wspomniany Biało-czerwony.

Główny bohater powieści, Paweł, Pawełek, Pawcio, prawnik, właściciel prywatnej kancelarii, to z pozornie mężczyzna nowoczesny, bez problemu odnajdujący się w rzeczywistości, w której coraz większego znaczenia nabierają słowa równouprawnienie, szacunek, tolerancja oraz inne, popularne hasła politycznej poprawności. Czytelnik dość szybko przekonuje się, że Paweł stwarza po prostu pozory, przywdziewa maskę człowieka okrzesanego i obytego, która jest mu niezbędna do codziennego funkcjonowania w sferach, w jakich się obraca. Odpowiedzialne zajęcie prawnika, bogata klientela, na wskroś kulturalni i wyrafinowani współpracownicy – wszystko to sprawia, że Paweł musi ukrywać swoją naturę. Naturę prawdziwego Mężczyzny, prawdziwego Polaka. Główny bohater to twardziel z krwi i kości, który jest Twardy jako opoka – jako głowa rodziny, Twardy w swoich zatwardziałych poglądach, przekonaniach i przesądach, Twardy jako facet-macho, świadomy swojej dominacji fizycznej nad innymi osobnikami tej samej płci. Paweł to w gruncie rzeczy prosta maszyna hydrauliczna, pozbawiona krztyny kreatywności. Dzień wypełnia mu praca w kancelarii do późnego popołudnia, po której następuje zanurzenie się w rozkoszy codziennych rytuałów. Święta Drzemka przed telewizorem po przyjściu do mieszkania, w czasie łykendu obowiązkowy Meczyk z sąsiadami, zakrapiany Wódeczką. Obraz męskiego prymitywa uzupełniają potężny oraz kosztowny samochód, jak również ogromny apartament na strzeżonym, porządnym osiedlu – wyznaczniki zawodowego sukcesu oraz manifestacja siły i własnych, pozornie nieograniczonych możliwości.

Znaczącą, czy może nawet najważniejszą rolę w życiu Pawła odgrywa jego rodzic – Dziadek, a może i Ojciec w jednej osobie. Pułkownik Parada – żołnierz podziemia, Sarmata, wielokrotny powstaniec, uczestnik kampanii wrześniowej i napoleońskiej, uczestnik walk pod Lenino oraz Grunwaldem, kawalerzysta – to absurdalny, żywy zlepek historii, będący uosobieniem wielu pokoleń bohaterskich Polaków. Dziadek jest mężczyzną w kwiecie wieku, który nadal może pochwalić się krzepą, żelazną kondycją oraz niestrudzoną żywotnością, której tylko czasami doskwiera prostata. Problem ten jest jednak sumiennie przemilczany – kłopoty z własnym ciałem to jedna z najgłębszych tajemnic Pułkownika Parady. To właśnie Ojciec, czy też Dziadek jest odpowiedzialny za surowe wychowanie Pawła. To także od niego syn przejmuje sposób myślenia na temat rodziny. Rolą mężczyzny jest zapewnienie godziwego bytu swoim najbliższym, bezustanna walka o ich spokojną i wygodną egzystencję. Rodzinie winno poświęcać się zdrowie, siły, energię, ale nie czas. W wieku, kiedy dziecko przestanie być już śliniącą się małpką, do której nie docierają żadne racjonalne argumenty, ojciec powinien przejąć obowiązek wychowania dziecka – jednak jego rola ogranicza się do zdystansowanej, ale wyczuwalnej, ciągłej, karcącej oraz budzącej lęk obecności. Zgodnie z przejętym wzorcem, ojciec powinien stanowić rodzaj widma, którym straszy się dziecko, tak by wyrosło ono na twardego, silnego mężczyznę bądź potulną, grzeczną, żyjącą w cieniu ukochanego kobietę.

Ofiarą takiego myślenia Pawła, przejętego w spadku po Ojcu, jest małżonka szanowanego prawnika, Marzena. Zadurzona po uszy w starszym o kilka lat studencie prawa licealistka darzy swojego Pawełka bezbrzeżnym uwielbieniem. Związek z rycerzem, który wybawi ją z każdej opresji, uchroni przed wszelkim niebezpieczeństwem jest niczym los na loterii. Sytuacja zmienia się dość diametralnie po ślubie, a Marzenka z rozszczebiotanej pannicy staje się coraz bardziej świadomą swoich poddańczych funkcji kobietą. Rola, jaką wyznaczył dla niej Paweł w swoim życiu jest dosyć prosta – w zamian za nazwisko, którym ją obdarzył, pan prawnik oczekuje od swojej małżonki posłuchu, posłuszeństwa, prowadzenia domu, rodzenia dzieci oraz ich wychowywania. Marzenka zostaje zamknięta w czterech ścianach luksusowego apartamentu, a samotność oraz brak należytej uwagi i czasu poświęcanych przez męża mają wynagrodzić jej wysoki status społeczny oraz możliwość spełniania finansowych zachcianek.

Akcja Biało-czerwonego rozpoczyna się w momencie, kiedy pomiędzy Pawłem a Marzeną dochodzi do wybuchu nieuchronnego konfliktu. Paweł, który nie myśli, a jedynie przetwarza informacje i bodźce, nie jest w stanie pojąć zmian, jakie zaszły w wybranej na rolę żony kobiecie. Uchodzący za inteligentnego prawnika, główny bohater nie może i chyba też nie chce zrozumieć potrzeb reprezentantek płci przeciwnej. Kariera, finanse to domena wyłącznie mężczyzn. Dla kobiet zarezerwowana jest przecież kuchnia, dzieci oraz dbanie o ciepło domowego ogniska. Bunt własnej żony, mężczyźni opiekujący się swoim dziećmi, dla których kuchnia nie stanowi niebezpiecznego poligonu to fakty, których nie jest w stanie przyswoić mózg Pawełka. Niemal przez całą powieść Paweł miota się, usilnie próbując przywrócić status quo, starając się na wszelkie sposoby udobruchać niepokorną Marzenkę.

Książka Bieńkowskiego przesycona jest ironią oraz groteską. Poszczególne postacie oraz ich cechy są przerysowane, aż do granic absurdu. Oprócz Pawła i Ojca, płeć męską reprezentują sąsiedzi. Alex, lokalny celebryta, mistrz kuchni, artysta wg własnego mniemania, tonący w samouwielbieniu, które jest zbyt rozbuchane, aby w sercu znaleźć jeszcze pokłady miłości wobec kobiet. Pan Minister i Poseł, ojciec wielodzietnej rodziny to zwolennik polityki prorodzinnej oraz noszenia przez kobiety strojów, zasłaniających całą sylwetkę, tak by przypadkiem swoją nieobyczajnością nie prowokować porządnych mężczyzn. Stawkę uzupełnia nowoczesny, sąsiad, który zna potrzeby własnego syna, ergo jest niemęski, chociaż to do niego należy największy apartament – to właśnie jego osoby nie jest w stanie rozgryźć procesor Pawła, w której babskie zachowanie kłóci się wyraźnie z męskim sukcesem odniesionym na giełdzie.

Styl Bieńkowskiego, w którym liczne są powtórzenia, pisane wielką literą słowa-klucze, gdzie dominuje absurd i groteska, przypomina prozę Gombrowicza. Nie jest to oczywiście ta sama klasa, ale Bieńkowski z niemal tym samym impetem atakuje Polaków, wytykając im bezwstydnie wszelkie wady oraz przywary. Śmieje się z wykoślawionej wizji tradycji, obnaża głupotę, podważa wizję świata, zgodnie z którą dzieli się on na pełnowartościową część męską razem z jej hierarchiami, stereotypami i obyczajami oraz słabą i ułomną część żeńską, która nie zasługuje na większą uwagę. Poprzez ten śmiech, szydzenie z narodowych dum Polaków, Bieńkowski zajmuje równocześnie głos w dyskusji na temat podejścia do ważnych, historycznych wydarzeń. W pijackim majaku Pawełka, jego syn Wiktor pełen goryczy oraz wyrzutu rozmawia z Dziadkiem, pułkownikiem Paradą, reprezentantem starszego pokolenia, które rzucało na barykady młodych i naiwnych chłopców malowanych. Wiktor zarzuca Dziadkowi świadome podejmowanie z góry skazanej na porażkę walki, bezsensowną i krwawą daninę śmierci, która składana jest na ołtarzu historii w imię honoru, nakazującego walczyć do ostatniego tchu, nawet wtedy, gdy klęska, rzeź, masakra jest nieunikniona. W pewnym momencie Wiktor mówi wprost o oszustwie i szafowaniu cudzym żywotem.

 Wydaje się, że takie podejście do tematu z pewnością nie przysparza Bieńkowskiego entuzjastów pośród zagorzałych patriotów. Ostatnimi czasy pamięć o powstańcach przeżywa prawdziwy renesans, niemal na każdym kroku podkreślana jest heroiczność podejmowanych wysiłków oraz ich bezkompromisowość. Zdecydowanie brakuje miejsca dla krytyki, która bardzo szybko i gwałtownie jest uciszana. Proza Bieńkowskiego jest z pewnością mocnym ciosem wobec takiego chwalebno-dziękczynnego traktowania historii.

Reasumując, można rzec, że Bieńkowski w swoich powieściach krytycznie podchodzi do skrajnych postaw, często spotykanych w polskim społeczeństwie. W powieści Nic, pod nóż poszedł ślepy konsumpcjonizm, bezmyślne zachłyśnięcie się plastikowym, pozbawionym głębszych treści życiem, symbolizowanym przez hamburgery, a więc jedzenie gumowe, sztuczne, przeżuwane automatycznie i bezrefleksyjnie. Z kolei Biało-czerwony to surowy osąd myślenia bogoojczyźnianego, reprezentowanego przez Żurek oraz Bigos, zgodnie z którym męską rzeczą być daleko, a kobiety wiernie czekać. Bieńkowski nie akceptuje samczego, zaborczego traktowania kobiet. W Biało-czerwonym wyraźnie zwraca uwagę na konieczność liczenia się z ich potrzebami, uzmysławia nam również, że emancypacja oraz równouprawnienie to bardzo często jedynie puste hasła – dla wielu mężczyzn, lepiej lub gorzej maskujących swoje czysto seksualne podejście, kobiety to tylko nadal zabawki – Lalki, które należy zdobyć, a gdy się już znudzą, można je bez konsekwencji porzucić.

P.S. W w Składnicy Taniej Książki w Krakowie, która należy do sieci Dedalus, udało mi się nabyć tę pozycję za 7,00 zł.


Wasz Ambrose



 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)